poniedziałek, 26 października 2009

136



Pierwszy gig w NYC tak se. Nie do konca wpasowalismy sie w indie rockowy klimat CMJ, soundsystem byl bez sensu, gralo nam sie slabo, chyba jeden z gorszych gigow w tym roku.

Dzien pozniej odbilismy sobie wszystko w Toronto, tutaj z kolei klimat za milion dolarow, duzo znajomych, after w lofcie, masakryczny Egyptrixx. Dzis wieczorem wrocilismy do NYC, przejechalismy sie nawet na kregle - na pierwszym planie Teezy Schmeezy The Bowl Champ, za kamera DTL.

Jutro ze Scottiem B i Emyndem w miescie o najwiekszym wskazniku przestepczosci w USA - Baltimore - Murderland.

x